Tuesday 21 October 2014

Światłe myśli

Tak pięknie jest, że nie można marnować dni na siedzenie w domu. Do parku, do parku po szkole, i tak w czwartek i piątek.
Tak sie składa, że jak tylko kogoś do siebie zapraszamy, ten ktoś się rozchorowuje i nie przychodzi. I tak mamy już zaległe wizyty. Stwierdziłam więc, że będziemy korzystac z pięknej jesieni, co niestety pociąga za sobą moje wycieńczenie  i wykończenie.
Nie sądziłam, że świeże powietrze może podziałać otumaniająco.
Dzieci moje w łożkach już przed 20 i spią!

Ale może dzięki temu nawet mi się chcę i wraca do mnie zdolność ogarniania. (tak, tak, małżonek cały czas się martwi, że wcześniej wszystko było jak w zegarku, a teraz jakby mniej; ale może mi się po prostu już nie chce!?!) I sobota jakaś taka zorganizowana, że i posprzątane, i ugotowane, i w parku byliśmy, i pogawędziliśmy z dawno niewidzianym tatą koleżanki, i nawet lody na deser w morisonie kupione. Za to w niedzielę tylko sesja na fotelu, u nanny w domu.



A na deser, Isa przed snem postanawia kupić mi robota. Takiego, żeby za ciebie sprzątał. Bo ty, mamo, nic nie robisz, tylko sprzątasz i wcale się z nami nie bawisz. 
Małżonek stwierdził, że nic, tylko się z córką zgodzić. Naprawdę za bardzo się na tym skupiasz.
Przestałam się skupiać. Proszę, co z tego wyszło.


Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...