Thursday 10 March 2016

Refleksje po seansie filmowym

Odbieram Iss ze szkoły, moja ty gwiazdo do niej mówię, w związku z tym co powiedziała.
Nie jestem gwiazda, opadają mi rajstopy. Nikomu, co jest gwiazda filmowa opadają rajstopy. Jeśli mówisz o gwiazdach na niebie, to tak, ale takie to nie.

Jeśli o gwiazdach już mowa, zrobiłyśmy sobie wycieczkę do kina. Spotkania z gwiazdami nam się zachciało.
Filmowe wtorki są tańsze, więc tymbardziej chętniej się szło. Film traktował o singlach, tytuł miał How to be single .
Miała to być lekka komedia, takich filmów mi potrzeba, a okazało się filmem z przesłaniem. Obawa była, że zadziała na mnie inaczej niźlibym chciała, bo o czerpaniu przyjemności z bycia samemu wiele było i uważności, gdyż nie wiadomo, może pojawi sie Mr Right A z Mr Right'em jak wiadomo różnie bywa, bo po 6 latach małżeństwa i prawie 8 wspólnego bytowania w atmosferze ognistej, niekoniecznie namiętności (wiadomo o co chodzi, czy tłumaczyć, że ogniste kłótnie częste były?), człowiek-kobieta-żona może się zastanowić jaki jest sens, i czy ten Mr Right to właśnie Ten. Tego się bałam. Że wejdę do domu, odwrócę się na pięcie i wyjdę.
Ale nie. Narzekam na tego mojego leniwego męża. Dobrze, że nie zna polskiego i nie przeczyta ze zrozumieniem... Narzekam, a potem mimo wszystko siedzę z nim na kanapie cały wieczór i mi to nie przeszkadza. Więc wracam z kina i sobie myślę, że nawet fajnie, że jest.
I gdzie tu logika.
Pani od głownej roli grała również główną rolę w 50 twarzach Greya. Ani w jednym, ani w drugim filmie nie umiala się ubrać. Ani uczesać. Nie wiem kto jej pomaga!

Kino było późno. Spać położyłam sie tuż przed północą i wiedziałam, że następnego dnia będe cierpieć. I miałam rację. W środku nocy obudziłam się z bólem głowy. Miałam go cały wczorajszy dzień, całą noc z wczoraj na dziś oraz dziś, prawie cały dzień. Nic nie pomagało, bo ze wszystkich leków przeciwbólowych został mi tylko paracetamol. Który nie działa.
Przy okazji odbierania zaległego antybiotyku dla Isabeli poprosiłam o coś na migrenę. I czy może dostanę naproxen, bo działa.
Pani za ladą nie jest pełnoprawnym farmaceutą, ale uznała, że mniejsza dawka, która jest bez recepty, nie zaszkodzi.
Na co zza kontuaru wyskoczył uprawniony farmaceuta, który wyjaśnił, że naproksen nie na migrenę. Wiem, moja domowa Aptekara z Warszawy mi powiedziała, to wiem. Na stawy i takie tam. Chyba? Dobrze pamiętam?
A na pudełku napisane na menstruacyjne bóle.
Czytam, pan wyjaśnia. Widzę, mówię. Przekonuję pana, że działa na migrene. Nie działa. W końcu oświadczam, że właściwie ten sam paracetamol i nurofen opisuja na osobnych pudełkach jako osobny lek na osobne dolegliwości. I właściwie nie powinno się słuchać. Bo to w końcu ten sam lek.
Aha. No tak, masz rację. No to weź. Pewnie ci pomoże.
I pomogło. Dzięki temu mogłam dziś uczestniczyć w próbie do przedstawienia, które gramy z okazji Wielkanocy. Dobrze nam idzie, mam nadzieję, że wyjdzie okej.
 Isa zdrowa. Razem z Leonem roznoszą mi mieszkanie, więc jutro ida już do przedszkola.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...