Sunday 24 March 2019

Weekend ukulturalniony

Za każdym razem, kiedy wyskakuje mi to zdjęcie, przypominają mi się słowa Muni, która patrząc na mnie z politowaniem powiedziała: "I ty myślisz, że ona nie ma zainteresowań?"


Tak myślałam, bo mam wrażenie, że niczego nie lubi robić, nic ją nie interesuje i nic nie wciąga. Aż do właśnie, tego dnia, kiedy razem z Munią i Isy koleżanką Mają wybraliśmy się w miasto.
Rzecz ze zdjęcia działa się w Instytucie Dizajnu, na wystawie poświęconej twórczości Karola Śliwki, o której Isa mówiła już dawno.

Munia przyjechała w piątek, po 2 latach nie widzenia się, czy jakoś tak. W końcu to zorganizowałyśmy, a bardziej ona, niż my.
Moje weekendy są powolne, staram się nie spieszyć, bo wystarczy mi biegania przez cały tydzień. Tak i tym razem, zakupy jedzeniowe, śniadanie, kawa i niespodziankowe spotkanie z Tymkiem i jego rodziną oraz babcią naszą, w końcu spacer.

Weekend przyjaźni polsko-węgierskiej był i miałam nadzieję, że jakieś fajne wydarzenia będą, że wystawa zabawek węgierskich w Muzeum Zabawek, że jakiś koncert, jakieś ludowe akcenty, jakieś gotowanie dla ludu. Program był całkiem interesujący, ale może nie dla dzieci.
W muzeum zabawek była jedna gablotka, a gotowaniu przypomniałam sobie w drodze do Istytutu Dizajnu. Do Dworku Laszczyków, gdzie miał być folklor węgierski, już nie zdążyliśmy iść i koniec końców wylądowaliśmy na placu zabaw.

Oczywiście znów sobie nie zaplanowałam, bo mi się nie chciało, i to wszystko przez to.
Spaceru po Kielcach dokonaliśmy i to nawet nie całkiem.
Ale z tym Instytutem i Isy zainteresowaniami było tak, że najpierw były lody. Po tych lodach miał być folklor, ale dzieci nie mogły się dogadać gdzie co i jak, więc po prostu poszliśmy przed siebie.
Po drodze minęliśmy to i to, i szukaliśmy ulubionych pisanek.


A potem doszliśmy do Instytutu, gdzie pachniało ogniskiem, co mi przypomniało, że miałam tam być o 14.00!!!, żeby potem zdążyć na folklor, do 16.00!!!
I tam już Isa powiedziała IDZIEMY! i oprowadziła po całej wystawie, opowiadając o eksponatach, znakach, opakowaniach po czekoladzie, zapałkach, pastach, cukrach i o plakatach, a na koniec kazała obejrzeć filmik.
Leon i Maja mieli dość.
A Isa nie.
Munia pojechała w niedzielę.
No i mamy nadzieję na kolejne spotkanie.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...