Przyjaciel przyjechał i chcieliśmy wyjść do ludzi na piwo, ale nie mogłam znaleźć nikogo, kto zechciałby z dziećmi moimi posiedzieć wieczorem, więc stanęło na domowej posiadówce.
Miło, dawno nie robiłam, a kiedyś lubiłam.
Przyszły dziewczyny z biura, a Ula przyszła z Zuzią, więc żadne z moich dzieci nie truło mi, że, mamo jak mi się nudzi, mamo pomóż, mamo, zajmij się mną.
Wzięły miseczkę, wodę, szampon i lalki. Wszytko OK.
Potem zobaczyłam wielką różową plamę wcieraną w moją piękną, jasnoszarą wykładzinę. Bo chcieli zrobić slime'a.
I koniec. Historii.
Bo plama jest na środku pokoju, w oczy kole i wielkie nieszczęście mi daje.
No.
Poza tym wino było pyszne, pizza jak zawsze dała mi wzdęcia. Rozmowy były o Tinderze i Badoo, jakie to tam towarzystwo, kiedy w prawo, kiedy w lewo, i że jak się na imprezę idzie, to "ten jak z Tindera" a "ten jak z Badoo".
A koniec końców i tak najlepiej udać się na speed dating.
No. Takie tematy poruszamy.
Jakby nieszczęść było mało, dziś, kiedy wróciliśmy z poobiednich lodów i kawy, czyli późnym wieczorem, do drzwi moich zapukała sąsiadka, z szaleństwem w oczach, bo jej się w łazience leje.
W starym bloku, to się leje.
Pół godziny opowiadała o plamach na suficie, cieknących rurach, swoich łazienkowych remontach, a to wszystko przeplatane wstawkami o Leoncju, który "ona wie, kiedy wchodzi do domu, bo cały czas biega".
Ciekawe jak on sobie radzi w szkole i czy umie usiedzieć w ławce. Same szóstki ma proszę pani, powiadam, i na pewno cały czas nie biega, bo mu nie pozwalam. Tego, że mówię, żeby nie biegał, bo baba z dołu przyjdzie awanturę zrobić, już nie musi wiedzieć.
"Bo ja już prawie mówiłam mojej córce, żeby przyszła i powiedziała, żeby tego chłopca do kaloryfera przywiązać".
Raz w miesiącu mu pozwalam pobiegać i powygłupiać się.
Jej wrzaski, kłótnie i wyzwiska kiedy pijany mąż do domu wróci, też muszę znosić.
A Leon, kiedy drzwi się za nią zamknęły, usiadł, popatrzył i rzekł tylko: ale chamstwo.