Tuesday 9 June 2020

Drobiazgi

"Cheers mate" padło przy stole, przy okazji spożywania przez nas jednego z British style obiadów, ziemniaki z pieczoną kiełbasą i pieczoną fasolką w sosie pomidorowym.
Spojrzałam.
"No co, robię się coraz starszy"
Skąd ten "mate" nie mam pojęcia.

Isa ze swoją ciemną karnacją nie potrzebuje się prażyć, by słońce ją "złapało". Po jednym słonecznym popołudniu wygląda, jakby była na wakacjach zagranicznych. "Gdzieś była córko na wakacjach?" zapytuję.
"Nigdzie. Siedziałam w domu na dupie i nic nie robiłam".
Proszę, jaka piękna, nasza, domowa polszczyzna.

"Założyłaś aparat?"
"Nie, a muszę".
Nie musisz przecież, tylko wszystko, co uzyskano do tej pory się cofnie i ten na stałe trzeba będzie założyć na dłużej, ale nie, nie musisz.
"Musze!!!!"
Jak to, musisz?
"Muszę!!! Jeśli chcę mieć ładne zęby, to muszę!"
Zlazła z łóżka, z jękiem i stękiem polazła do łazienki i założyła.

Oto, jaka piękna motywacja wewnętrzna. Kierowana być może motywacją nie do końca trafioną, bo nie wiem, po co te ładne zęby, ale to pewnie już materiał na inną rozprawkę.
Grunt, że nie było "bo mama chce, żebym nosiła" lub "bo i tak się będziesz darła".

Jak to teraz wprowadzić w utrzymywanie porządku w przestrzeni wspólnej?

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...