Monday 7 April 2014

Domowo

Cały dzień mi truli, że oni chcą na kawę, jedni, lub na kafę, drudzy.
Nie bardzo można było, bo zimno i padająco, a Iss nadal z lekką gorączką. Nasza polska bacia nigdy w życiu nas nie wypuści w taką pogodę, w takim stanie podgorączkowym.
W związku z takim stanem zastanym bacia nie miała wyjścia i musiała wziąć udział w życiu naszym dzisiejszym bardzo czynnie.
Na wstępie została umordowana skokami na i z łóżka, noszeniem towarów żywych w kołdrach, huśtaniem towarów żywych sztuk dwie, jednocześnie w kocach, metodą staropolską (was też tak w kocach huśtali?). Następnie podarowano jej trochę statyki i pozwolono usiąśc przy stole, gdzie Onek nie pozwolił zagrać w grę o śmieciach i segregowaniu, więc przerzuciliśmy się na Wróżkę Zębuszkę, absolutny hit stołowych nasiadówek. Następnie bacia się poddenerwowała, że Isabela ślamazarnie je obiad oraz, że Onek się rozmazgaił i korzystając z okazji, że nie skupiała się na swoich potrzebach oraz, że system immunologiczny osłabiony działaniami wnuków, zmusiłam ją do wyjścia z domu. Na tę kawę. Broniła się rękami i nogami, bo nie lubi jak pada i zimno, ale chyba za słabo.
Pan w Starbuksie chyba mnie już zna, bo mi dzień dobry, siemano z uśmiechem mniej służbowym, choć nie bywamy tam codziennie. Chyba, że taka ładna jtem.
Bacia dostała lattę, bo lubi, a sama jej w domu nie zrobi. Onekmiały sok. Napił się parę łyczków i po 10 (słownie:dziesięciu) minutach zaczął się ubierać i zbierać do domu, bo on ma już dość. A my tu z bacia akurat się rozsiadamy i rozgadujemy. Podstępnie tedy dostarczyłam mym dzieciom rozrywki, rzekłabym mało kawiarnianej, by świnka Peppa uratowała mnie przed koniecznością porzucenia mej kawy.
W domu rozebrał się, umył zęby i zasnął w trzy sekundy.




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...