Oglądamy program w telewizorze. Coś mówią o wyborach miss. Mówię, że nie rozumiem idei. Kania mówi, że one nawet nie są ładne.
Najwyżej makijaż im pomoże, dodaje Leon.
Przyglądam mu się.
Co? I have a point? puentuje.
Zaczyna się drugi tydzień urlopu. Pierwszy przeleciał mi przez palce i mam wrażenie, że był cały w rozjazdach. Może tak było, może to nie wrażenie.
Warszawska rodzina wyjechała. Pogoda się poprawiła, poszłam nad rzekę.
Pachnie już końcem lata, pomimo tego, że nadal ciepło. Staram się nie myśleć, że to już koniec i znów szaro i deszczowo. O powrocie do rutyny nie wspomnę.
Cieszę się, że nic dziś nie muszę robić i po prostu jestem. Czytam kryminał z biblioteki, jemy lody. Rzeka pachnie. Jest dobrze.
Po powrocie do domu Isa opowiada, że tak bardzo chciała podejść do tej dziewczynki, co tam była i powiedzieć: Cześć, jestem Isa. Ale tak strasznie się wstydziła, i że już nie ma siły do tego swojego wstydu i chciałaby się tak nie wstydzić.
Ja też, ja też! -wtrąca Leon - Jak idę kupić lody, to ja się tak wstydzę, tak wstydzę. Że zapomnę jakie smaki.
I tak patrzę na to moje dziecko, i sobie myślę: każdy, tylko nie ty, nie ty, dziecko.
Sunday 18 August 2019
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...