Saturday 26 January 2013

Nie bardzo

No to już. Lelon się najadł. Oczywiście wspominałam nieraz, że mi dziecko jeść nie chce? A czy się chwaliłam, że u dziadków zaczął jeść? Bo jadł wszystko, zaczynając od fasoli Jaś w Wigilię, przez obgryzanie kości w pierwszy i drug dzień świąt, ciastka, ciasteczka, aż po kaszankę, kiełbasę, jajecznicę, ogórki kiszone, chleb z szynką, chleb z miodem, serki homo. Zupę pomidorową wypijał z talerza. Kluski z tuńczykiem i pieczarkami, które zrobiłam wczoraj na obiad też w Polsce jadł. Wszystko mu smakowało. Pierwszy stał przy stole i kazał sie sadzać na krzesełku.
No i się skończyło. Zjadł zupę, klusków na obiad już nie. Jajka na śniadanie nie ruszył. Jabłka, które w Polsce pogryzał co rusz, u nas leżą.
I co ja mam teraz zrobić.

Żyje sobie człowiek w tym kraju jakiś czas już, wie,  że nie tylko on z Polski tu zjechał, a i tak czuje się werbalnie bezkarny na ulicy.
Wracamy z przedszkola wczoraj i czarujemy. Czary mary hokus pokus, będziesz żabą, rabbitkiem (zającem), konikiem. Kumkamy, skaczemy, galopujemy. Przechodzi obok nas Pan, na oko lat 16, może 17. Uśmiecha się milutko, idzie dalej.
Zakręcił sie łobuzerski chochlik w oku mym i rzecze do dziecięcia mego: Zaczaruj Pana w królika, zobaczymy czy się uda. Hahahaha, hihihihi. A Pan? Pan się odwraca i mówi: Dzień dobry!


Iss przeszła samą siebie, była miła i grzeczna całe popołudnie i wieczór. Bo wiesz, mamo, trzeba być miłym i słuchać. Mówić a nie krzyczeć, ty też będziesz miła jak ja będę miła, prawda?

Prawie się dziś popłakałam z żalu i złości. Lelon spał., ogarnęłam zupę i obiad i siadłam z Iss do pracy domowej.
Isabela please practise writing your name.
Proszę więc moje dziecko, żeby mi napisało swoje imię, bo się zdziwiłam, że umie, bo w domu zawzięcie skrobie tylko literki I. Moje dziecko na to, że ono nie umie. Biorę więc kartkę i zaczynamy.
Napisz proszę literkę S.
Pisze esy floresy w cały świat. Dobrze, że wiem, że chce napisać S, to się domyślam.
Biorę więc zeszyt i mówię ćwiczymy. Linie rysuję, kropki rysuje, wygląda na to, że umie.
Napisz proszę literkę S, ponawiam prośbę.
Koślaki oślaki.
Tak nam szło.
I nie, nie jtem rozczarowaną ambitną matką, która nie może przeżyć, że jej dziecko (wiek 3 lata i 9 miesięcy) nie potrafi nakreślić zgrabnego esa floresa.
Nie potrafię zrozumieć po co ona musi umieć napisać swoje imię.
Pamiętam swoje szlaczki z zerówki i pierwszej klasy. Miałam siedem lat i w zeszycie różnokolorowe, wymyślne wzorki w zeszycie. Po co tak dziecko męczyć.
A może się mylę. Ale i tak mi przykro.

Poza ty, ostatni tydzień mnie wykończył. Pobudka o 7, wyjście z domu o 9, przedszkole o 9.30. Potem galopem na grupę Lelona, wychodzimy o 11, Lelon zasypia o 11.30. Wpadam do domu, zostawiam dziecko w ogrodzie, zaczynam jakiś obiad. 12.15 trzeba iść po Iss. Jteśmy w domu około 13, jemy, bawimy się, kończę obiad, poraz tysięczny zmywam naczynia.Po 16 jemy obiad, do 18 bawimy się, jak już wspomniałam, na podłodze. Chyba, że idziemy w gości. O 19 zasypia Lelon, o 20 po bajce, książce, umytych zębach Isabela. Sprzątam kuchnie, wyciągam pranie, siadam na kanapie o 21. I nie mam już siły na nic.
Tzn dziś się tak czuję i myślę, że zebrało mi się po całym tygodniu, bo wczoraj jeszcze nie padałam na twarz. Inna sprawa, że byliśmy dziś w parku półtorej godziny, a bieganie za Lelonem po błocie, w ciężkim palcie zrobiło z tego jakieś 3h. No i nie mam siły.
Ktoś by nie chciał posprzątać mojej łazienki? Mała jest.
Isa zrobi laurkę.




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...