Monday 30 June 2014

Wekend pod znakiem Elsy


Proszę bardzo. Tak się nasze dziewczyy wyszykowały na wekendowe imprezowanie.
Historia sukienek jest trochę wredna. Znaczy, ja byłam wredna.
Otóż tak. Nasze panny były zaproszone na dwa przyjęcia urodzinowe, w sobotę i w niedzielę.
Do niedzielnej jubilatki zasmsowałam z zapytaniem, czy mogę przyprowadzić Onka i ja bardzo chętnie zapłacę, przecie on nie jest przyjacielem.
Niestety spotkałam się z odmową, bo to tylko dla princessów party i ona (matka) nie zaprosiła nawet swych bliskich koleżanek, które mają chłopcóch.
Ach tak!!!??? Jak tak, to tak! Uszyję dla Iss suknię Elsy z Krainy Lodu i będzie najpiękniejsza, piękniejsza niż ta, co zaproszenia rozdawała!!! Aż zzielenieją z zazdrości.
Przeszło mi, ale słowo się rzekło, kobyłka u płota, suknia musiała być uszyta.
Następnie Zofia nas poinformowała, że właściwie to byłoby miło, gdyby ona tez mogła zostać Elsą, no to się zgłosiłam na ochotnika i oto mamy gwiazdy.

Podsumowanie:
Naprawdę nie chciałam być wredna. No, chciałam na początku. Potem to już nie.
I nie chciałam, żeby były piękniejsze niż ta cała jubilatka. No, bo jakżesz tak.
A i tak świeciły jak gwiazdy, a jubilatka zbladła

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...