Tuesday 1 July 2014

Urodziny u Zosi

Spać poszłam wczoraj z dzieciami. Przysnęło mi się o 21 i obudziłam się dziś o 7.45. Za pół godziny powinnam być gotowa do wyjścia.
Okazuje się, że to akurat tyle, ile potrzebuję na przygotowanie wszystkiego.
Nie jakieś tam półtorej, w co święcie przez ostatni rok szkolny wierzyłam.
Agata zaciągnęła mnie na grupę, bo Onka nie było tam widać od miesiąca chyba.
Zaraz potem wybrałam się na deptak, bo Onek nie miał dla Zofii prezentu.
A Zofia nas zaprosiła na torcik.
Przyszłam do domu i zaraz trzeba było wychodzić na co wtorkowe czytanie książki w klasie Iss. Po polsku. Do niepolskich dzieci.
A potem to już tylko ciacha, cukierki, owoce, soczki, tort i prezenty.
A dla nas łiski -s -kolą. W obliczu wyboru między naszą staropolską wódeczką a nowobogackim wiskaczem, zdecydowałam stać się na jeden wieczór przyjaciółką lepszej sfery. Staropolska dawno przestała mi służyć.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...