Tuesday 8 July 2014

Urodzinowe Filipowe

Moja Mała Pocahontas.

 
Zostawiłam głowę rodziny z Onkiem i pognałam z rana na targ. Zakupiłam kawałki szmatek, sznurków, gumke i biała koszulkę za funta pięćdziesiąt. Półtorej godziny zajęło mi uszycie stroju. Jeszcze się Gatti załapała na południową kawę. Chciałam, żeby mi się udało skończyć przed jej przyjściem, ale na moje nieszczęście ma ona punktualność we krwi.
Jeszcze tylko po Isss do szkoły i szuuu, na urodziny do Filipa. Z nowym strojem.
Przy okazji stroju, który wg wszyskich świetnie jej pasował. Rzadko narzekam na ukochanego ostatnio, ale się pożalę, bo uważa, że nastąpiło pranie mózgu, Isa założyła strój, bo nie chciała mi sprawić przykrości, chociaż tak naprawdę, to nie chciała, bo nikt się nie przebierał i ona sama taka jedna się z tłumu wyróżniała, i na pewno przy jej nieśmiałości to ją deprymowało. 
No i ja mam zdanie odmienne. Nie zmuszałam dziecka, gdyby chciało sie przebrać w sukienkę, miałam w zapasie. Dla dziecka bycie przebranym na imprezie, na której inne dzieci nie są przebrane, nie jest problemem. Chyba, że się mylę. I lata obserwacji (bo psychologii dziecięcej nie studiowałam) nic nie dały.
I czy ty byś sie droga żono przebrała na imprezę, na której nikt inny nie jest przebrany?
Juhuuuuu! Dajcie mi tylko jakiś fajny strój!
Zakładam więc biznes. Przebrania imprezowe i malowanie buzi.
Proszę, oto moje portfolio z Filipowych urodzin.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...