Tuesday 5 October 2010

Eat Pray Love

W niedziele bylam w kinie. Julia Roberts jak zwykle mnie nie zawiodla i zachcialo mi sie wrazen, boc zycie moje takie szare w szaro-burej, deszczowej Anglii. A tam cieplo a nawet jesli zimno to barwnie, wesolo a nawet jak smutno to nie depresyjnie.
Wrazenia przyszly w poniedzialek, Iska spadla z krzesla, przegryzla sobie warge tak, ze myslalam, ze skonczy sie na jakiejs powaznej wizycie u lekarza. Jak zwykle lekarza nie moglam zobaczyc, bo nastepny wolny termin o 14. Poszlam do apteki, gdzie pan mgr powiedzial, zeby obserwowac, czy infekcja sie nie wdaje i czekac az sie samo zagoi.
A potem stwierdzilam, ze nie powinnam wychodzic z domu. W Tkmaxx stluklam pokrywke od pojemnika na herbate. Cale szczescie, ze tutaj pozwolili mi wziac nowy i nie szczardzowali za zniszczenia:) W Morrisonie wypadlo mi z reki ciasto z kremem, ktore kupilam Hossowi, zeby go pocieszyc po nieszczesliwym wypadku Izuni. Bardzo byl nieszczesliwy "Spoil her now." A potem w domu nie moglam sie w ogole zorganizowac.
Iska nie chciala spac w zwiazku z czym nie wiem, czy nie pozbawimy jej drzemek, przynajmniej w mniej ekscytujace dni. Zamiast spac poszlysmy spotkac sie z dziecmi a Iss i tak nie zasnela w drodze do domu. Wieczorem spala juz o 19.18. Sprawdzilam, 5 min zasypiala. Tyle, ze nadal ma katar i budzila sie co jakis czas. W koncu obudzila sie o 21.30, a ze Tatus steskniony i podekscytowany ( dostalismy wczoraj stolik i krzeselka dla Fasoliny od Donala, prezent urodzinowy:) i Hoss skladal jak juz spala) wyjal mala z lozka, pozwolil jej sie bawic, co skonczylo sie prawie godzinnym usypianiem. Ja zasypialam juz a ona mnie budzila. I tak do prawie 12 w nocy.
Tak wiec, jtem zmeczcona, bo od soboty chodze spac miedzy 12 a 1.00 w nocy. Brawo Marysiu.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...