Saturday 9 October 2010

Pozale sie

No tak,
wychodze z domu tylko dwa razy dziennie i to na krotkie spacerki, nie karmie piersia i jem. To nie powinnam sie dziwic, ze brzuch mi urosl tak, ze wygladam jakbym byla w ciazy. A nie jtem. A szkoda.
Chodze do tesciowej w porze lunchu, podaja mi kanapki z bekonem smazonym na glebokim tluszczu, a potem herbatka i ciastko do wyboru. A przed na powitanie kawka tez z ciastkiem. Ulubione ciasto tesciowej to Victoria Sponge (zawsze wychodzi z tego przepisu). Odpowiedzi nie musze daleko szukac.
A w kuchni ciasto czekoladowe z jablkami.
I ja go juz nie bede jadla. A smaczne:)

Fasolinka tez je. Zwlaszcza u nanny, wiec skonczy sie tak, ze bedziemy tam chodzic troszke rzadziej i... moze zaczniemy cwiczyc Zumbe w domu, kupimy sobie dvd i jak hoss bedzie mial wolne bedziemy sie zabierac za podskoki i krecenia pupka.
Bom sie przerazila. Cale szczescie, ze Iss nie chciala sie myc, nie chciala usiasc w wanience, a umyc ja musialam, bo nie mylam jej wlosow od dwoch tygodni, wiec weszlam do wanny i kapalam ja na rekach to i przejrzalam na oczy. Biedna Isunka, zmeczona, nie spala w ciagu dnia i nie miala juz sily naprawde na nic. I spi teraz, od 19.00. Sama slodycz.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...