Z samiutkiego rana skoczylysmy z Iss na kompa, znaczy ja skoczylam, a Iska wpakowala mi sie na kolana. Wiedziona ciekawoscia i zazdroscia zajrzalam na gatjowego bloga, bo byc moze sa tam juz relacje z ichniego wypadu do Kopenhagi. Tak to juz jt, ze jak sie wybralo zawod kury domowej i ma sie meza, ktory ma beznadziejna prace, to sie oglada wypady innych ludzi w interesujace miejsca i siedzi w domu. (z ta beznadziejna praca chodzi o to, ze nie moze wziac wolnego przed swietami ani w styczniu i dodatkowo musi sie prosic, czy moze odebrac swoje nadpracowane godziny). No tak, notatki nie bylo, ale sa juz zdjecia na picasie, ktore z Iska obejrzalysmy od poczatku do konca. Fasola skomentowala kazde zdjecie, domi, koti, ciocia, mniamniam, inne mniammniam, ktore wygladalo jak wujek:), kon'ki(konik), pani, to(mikolaj, ktory sie dopiero w jej zyciu pojawia) i jeszcze raz mniam mniam.
Czemu ja sie nie wydalam bogato za maz...:)
Iss nie kocha juz kapieli, sadze, ze boi sie odplywu. Kiedys wyciagnela korek z wanny, woda zaczela splywac, a Iss skoczyla jak oparzona. Wczoraj za nic nie chciala siasc, zalosnie plakala i trzesla sie straszliwie. Oczekuje pomocy i podpowiedzi.
Monday 22 November 2010
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...