Monday 22 November 2010

Podgladanie

Z samiutkiego rana skoczylysmy z Iss na kompa, znaczy ja skoczylam, a Iska wpakowala mi sie na kolana. Wiedziona ciekawoscia i zazdroscia zajrzalam na gatjowego bloga, bo byc moze sa tam juz relacje z ichniego wypadu do Kopenhagi. Tak to juz jt, ze jak sie wybralo zawod kury domowej i ma sie meza, ktory ma beznadziejna prace, to sie oglada wypady innych ludzi w interesujace miejsca i siedzi w domu. (z ta beznadziejna praca chodzi o to, ze nie moze wziac wolnego przed swietami ani w styczniu i dodatkowo musi sie prosic, czy moze odebrac swoje nadpracowane godziny). No tak, notatki nie bylo, ale sa juz zdjecia na picasie, ktore z Iska obejrzalysmy od poczatku do konca. Fasola skomentowala kazde zdjecie, domi, koti, ciocia, mniamniam, inne mniammniam, ktore wygladalo jak wujek:), kon'ki(konik), pani, to(mikolaj, ktory sie dopiero w jej zyciu pojawia) i jeszcze raz mniam mniam.
Czemu ja sie nie wydalam bogato za maz...:)

Iss nie kocha juz kapieli, sadze, ze boi sie odplywu. Kiedys wyciagnela korek z wanny, woda zaczela splywac, a Iss skoczyla jak oparzona. Wczoraj za nic nie chciala siasc, zalosnie plakala i trzesla sie straszliwie. Oczekuje pomocy i podpowiedzi.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...