Tuesday 23 November 2010

N'ki

Rysowalysmy wczoraj i jak zawsze w udziale przypadl mi koti. Rysujemy, uszy, buzia, oczy, wasy, brzuszek a w polowie brzuszka slysze gon'ki. To tak, gdybym nie pamietala, ze trzeba koti namalowac ogonek. Zeby nie mylic z kon'ki, ktore trzymam w szkatulce przywiezionej z Zanzibaru, juz zreszta pokiereszowanej, bo Iss musiala koniecznie przeniesc ja z pokoju, gdzie grzebala, do kuchni, w kt chwilowo przebywalam. Na pewno jakies korale wyjatkowo jej sie spodobaly. I z pon'ki, o znajomosci ktorego slowa przypomniala mi dzis, kiedy zakladalam spodnie, czyli pon'ki.
Pomimo upodobania przez Iss slowa nie, a takze nazbyt czestego uzywania dzwieku, na kt ja reaguje -nie marudz, Fasola okazuje sie bardzo dobrym dzieckiem. Dzis tak pomyslalam, bo pojechalysmy na Wimbledon, zeby znalezc mi kurtke w H&M, a potem zjadlysmy z Hossem lunch, a moje zmeczone dziecko marudzilo tylko dlatego, ze nie chcialo mu sie siedziec w wozku. Poszlysmy do Accessories, poszukac Iss rekawiczek, bo tam jt ladnie i calkiem w stylu Mamy Fasolowej, ale nic zesmy nie kupily. Nie o to jednak chodzi, bo tam byla lala, kt nie moge znalezc na stronie niestety i Iss oddala mi lale, rozczarowana rzecz jasna moim zachowaniem i nie zrobila mi sceny!
Dzis, hurra, nie ogladalysmy rano telewizji, bo musze sie przyznac, ze ostatni tydzien to porazka, codziennie rano. Slonina mnie usprawiedliwa i mowi, ze jtem zmeczona, ja mowie, ze zniechecona, ona przyznaje mi racje i za to Slonine kocham:) Zmieniamy plan dnia, znow bedziemy wczesnie na dwor wychodzic.
Aha, i jeszcze miloscia Iss jt ciasteczkowy sloj u babci Elisabeth.


Oj, a ja mialam dzis depreche. Iss zapuscila nam Happysad, tak jej sie czasem utrafi, jak mamy dzien sluchania plyt, a plyt dzieciowych za wiele nie mamy i podrzuca mi co bardziej kolorowe, sama wyjmuje i sama zamyka. Przypomnial mi sie Kofiszop i rozne z tego okresu dzieje, i to, ze moglam robic co chcialam,nikt mnie nie ograniczal i bylo tak fajnie. Pisalo sie pierdoly dla porannej zmiany kofiszopowej (Drogi Klusku-czy mysmy byly normalne?), w wekend otwieralo sie przechowalnie dla Gatti i nie tylko, a na co dzien mialo kabaret ze Slonina i Halinka w roli glownej:
H do S- Zmija jtes.
S do H- Na wlasnej piersi wyhodowana.
W Paryzu:
S- zamknij drzwi, zeby nikt nas nie ukradl
H-kto by nas chcial
ja-na pewno sie taki znajdzie
h-chyba na organy
ja do H- glupia jtes
h- mozgu nie beda chcieli.

A potem wylaczylam muzyke, zabralam Iske pod pache i w miare oddalana sie od domu zapomnialam o depresjiiiii.
Dobranoc

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...