Saturday 13 November 2010

Ratunku

Wlasnie wrocilysmy z placu zabaw. Taki mialam plan, ze posiedzimy do 17.30. Iska nie chciala isc do domu, bo na placu byly dwie hulajnogi i na kazdej sie swietnie stalo i czekalo az mama pomoze troszke sie przemiescic. Ryknela na caly park, ze ona nie chce do domu, stanela przy barierce, nie dalo jej sie posadzic na rowerek. bo tymze dotarlysmy do parku.
Nieopatrznie powiedzialam, ze jak wrocimy do domu to pewnie bedzie juz upsy daisy i maka paka do ogladania, bo na to jej pozwalam jako dobranocke. Wyprula do przodu jakby nagle zamontowali jej motorek, krzyczac szyko , baka. W drodze powrotnej kazala sie niesc, bo to przeciez szybciej niz na nogach i niestety pierwsza rzecza, ktora zrobila po zrzuceniu znienawidzonego szalika blo umoszczenie sie na kanapie w oczekiwaniu na obiecana bake. Wyglada na to, ze jedynie spacery odciagna moje dziecko od telewizji. Chyba, ze znajde magiczne rozwiazanie. Np, kupilysmy dzispacynki na palce, do samodzielnego klejenia, Iss dzielnie mi pomala, przyklejala brzuszek i nosek, ale klej nie dzialal, wiec sie nie pobawilysmy. Gatti ciocia poradzila, zeby super glue zastosowac, ale to juz bez Iski...

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...