Saturday 22 March 2014

Paczunia

Nigdy nie zapomnę tych zim, kiedy śnieg skrzypiał pod stopami, płatki śniegu wirowały w świetle latarni, a my maszerowałyśmy z mamą i tatą do babci, bo przyszła paczka od ciotki z Kanady. Nigdy nie zapomnę tego uczucia oczekiwania i rozradowania. Dziecięce szczęście pachniało przepiękną, mroźną zimą i kanadyjską paczką.
I przyglądam się Isabeli, kiedy rozpakowuje paczkę od babci z Polski i widzę to samo oczekiwanie i radość, tylko czym pachnie jej dziecięce szczęście?

Oszalała nam rodzina z Polski i chyba przysłała całą swoją wypłatę i emeryturę.
Kremy, maści, czekoladki, cukierki, piwo, zuber (!!!!), torebka, spinki do włosów, ostre gąbki kąpielowe, buciki, gazetki, zeszyty, ogórki, pomidory do robienia najlepszej w świecie pomidorówki, swojską kiełbasę, swojską kaszankę (ale se dogodze...), miód od prawdziwego pszczelarza, pociąg
Nie wspominając o smakołykach.





 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...